Czas pandemii nie jest przyjemny dla nikogo, ale na pewno łatwiej go znieść, gdy ma się na wsi własny dom z ogródkiem. Dlatego właśnie Dorota Szelągowska postanowiła wyjechać z dziećmi do swojego domu na Warmii.
- Tu wychodzę przed dom i jestem w ogrodzie. Nie martwię się, ile osób przede mną dotykało klamki do drzwi wejściowych i czy teraz już powinniśmy przewietrzyć windę, czy jeszcze nie - mówi prowadząca program "Dorota inspiruje" w wywiadzie dla magazynu "Viva!". - Tutaj oddycham. Wychodzę rano na dwór, bo moja córka wstaje o szóstej, i widzę, jak sarny podchodzą blisko domu, przebiega zając. Słyszę, jak wrzeszczą żurawie. Łatwiej mi tutaj skupić się na innych rzeczach niż na tym, co złego dzieje się na świecie.
Choć robi wszystko, by ustrzec siebie i dzieci przed koronawirusem, projektantka ma podejrzenia, że już ma za sobą COVID-19!
- Na początku marca rozchorowałam się tak bardzo, jak jeszcze nigdy w życiu - mówi. - Chciałabym wiedzieć, czy mój organizm jest już odporny, bo pewnie byłoby mi łatwiej to wszystko znieść. Z drugiej strony nawet jak przejdziesz koronawirusa, nie masz pewności, że nie zaatakuje drugi raz. (...) Od dawna noszę maseczki i zabezpieczam się, jak to tylko możliwe, bo wolę być żywą panikarą niż nieżywym wyluzowanym człowiekiem.
Dorota stara się jednak nie popadać w panikę i skupia się na zadaniach - jednym z nich jest ochrona współpracowników z jej biura projektowego przed skutkami kryzysu spowodowanego pandemią.