To pierwszy odcinek "Domowych rewolucji", w którym właściciele mieszkania nie musieli się z niego wyprowadzać przed remontem, bo... jeszcze w nim nie mieszkali. To z jednej strony ułatwienie, bo demolka została ograniczona do minimum, ale z drugiej strony Dorota nie mogła wywnioskować z wnętrz, jaki styl i zainteresowania mają uczestnicy odcinka. Na szczęście, jak zwykle bezbłędnie odczytała ich oczekiwania!